Odkąd pamiętam zawsze lubiłam pisać, wymyślać światy, postaci i ich przygody. W szkole podstawowej pisałam wiersze, krótkie opowiadania, pomagałam przygotowywać przedstawienia na uroczystości szkolne i byłam bardzo aktywna w kółku teatralnym. Naprawdę chciałam zostać pisarką i pokazać ludziom to, co siedziało mi w głowie. Kiedy poszłam do liceum pełna optymizmu i nadziei na dojrzałe towarzystwo, z którym będę mogła podzielić się swoją pasją przeżyłam silne zderzenie z rzeczywistością. Nie wspominając o moich kolegach i koleżankach z klasy, najbardziej zawiodłam się z na nauczycielach. Moją wychowawczynią była polonistka, więc w pierwszej klasie myślałam jeszcze, że będę z nią mogła porozmawiać o książkach, o pisaniu, liczyłam na to, że będę zachęcana do rozwijania swoich pasji, jednak nie mogłam się bardziej pomylić. Już po kilku miesiącach zostałam wrzucona do jednego worka z całą resztą klasy, w której większość osób nie lubiła czytać, o pisaniu nie wspominając. Nie ważne, że zgłas
Nigdy nie byłam specjalnie zainteresowana motoryzacją, samochodami i innymi tego typu zabawkami, zrobiłam prawo jazdy w wieku 27 lat, bo wcześniej zwyczajnie nic mnie do tego nie ciągnęło. Jednak kiedy kupiliśmy samochód i zaczęłam regularnie nim jeździć polubiłam to i tym samym nauczyłam się, chcąc nie chcąc, to i owo o tym jak ów pojazd działa. Rzeczy, które wydawały mi się czarną magią, takie jak zmiana koła, sprawdzenie ciśnienia w oponach, czy nawet dolanie płynu do chłodnicy przerażały mnie, ponieważ nie chciałam popełnić błędu i tym samym narazić się na koszty z tym związane. Okazuje się jednak, że nic w tym strasznego, a drobne rzeczy, które nie wymagają profesjonalnej pomocy warto robić samemu, ze względu na wysokość opłat, z jakimi spotykamy się u mechanika. Czasem jednak nie sposób tego uniknąć i zachodzi konieczność wybrania się do warsztatu. Mój mąż nie ma prawa jazdy, nie interesują go samochody, nie lubi o nich rozmawiać, jest to coś czego żadne z nas nie nazwałoby „p